Chyba nieuchronnie nadszedł moment transformacji mojego postrzegania określonych zjawisk w modzie i trendów. Moment, w którym stwierdzam, że jestem kompletnie zmęczona wszechobecnym nadmiarem, "pstrokatością" i przesadnym, wręcz cyrkowym w niektórych przypadkach ekscentryzmem. Za dużo tego wszystkiego nagromadziło się ostatnio w moim otoczeniu i generalnie w "modowym światku", a oryginalność (ta poszukiwana na siłę) stała się prostym, tanim sposobem zwrócenia na siebie uwagi. A przecież nie o to powinno chodzić w wyrażaniu siebie czy szukaniu swojego własnego stylu. Sama w swojej przygodzie z blogowaniem przechodziłam wiele etapów i eksperymentowałam z modą na najróżniejsze sposoby. I być może narastająca w sferze mody i blogów tendencja do przesady powoli popchnęła mnie w tę drugą stronę. Możliwe, że jest to przejściowa reakcja obronna, a możliwe, że mój styl ewoluował, dojrzał i zmienił swoje ramy i formy. Zdaję sobie sprawę, że może wydać się to niektórym zawiłe czy bezsensowne, ale piszę Wam to, ponieważ wielu z Was towarzyszy mi bardzo bardzo długo, niemalże od samych początków i być może bylibyście zaskoczeni nie widząc na moim blogu kolejnych maksymalistycznych, multikolorowych zestawów. :) Musicie zrozumieć, że jestem po prostu zmęczona natłokiem namnażającej się w abstrakcyjnym tempie przesady, sztucznie i nachalnie buchającej oryginalności, kolejnych nieudanych kopii Anny dello Russo czy Anny Piaggi. Proszę Was o wyrozumiałość na mojej nowej ścieżce i mam szczerą, ogomną nadzieję, że nadal będziecie ze mną, tak jak dotychczas!:)
| spódniczka - Front Row Shop | buty - CzasNaButy | top - sh | torba - diy |